Archiwum 05 maja 2003


maj 05 2003 utrata przyjaciela
Komentarze: 1

mialam go, przyjaciela, krotko bo niecaly rok... wiedzial o mnie wszystko. mowil ze kocha ze zyc bezemnie mnie potrafi olalam to, bo :

- nie byl tak przystojny jakbym tego chciala

- byl duzo starszy

z czasem tez go pokochalam. kazdy dzien bez nigo byl bez sensu. nie chcialam zeby tak bylo, ciagle wmawialam sobie, ze tak naprawde to nic do niego nie czuje, ze to tylko tak przez alkohol. a on mnie tak kochal...

w koncu zrobilismy to, w pewna kwietniowa noc...

bylo pieknie choc nie potrafilam w to uwierzyc. od tej pory wszystko sie zmienilo.

nie mam przyjaciela, nie mam nic...

myslalam ze to tylko tak krotka przerwa ze wrocimy do tego co bylo...

bedziemy spotykac sie codziennie i rozmawiac o rzeczach mniej istotnych...

mylilam sie, on sie wyleczyl (tzn. tak mowi), olewa mnie na kazdym kroku.

nie chcialam tego, ta przerwe zrobilam tylko dla niego, zeby przestal mnie kochac, przestal cierpiec, bo nie widzilam szans dla naszego zwiazku. kurde ale ja chcialam tylko przyjazni-takiej prawdziwej.

dzis wiem juz, ze zostalam z niczym...

 

placzaca_dusza : :